POLSKI NEEDLEPOINT

O mnie

Moje zdjęcie
Ewik
Zakręcona robótkowo. Szczęśliwa posiadaczka dwóch cudownych futer.
Wyświetl mój pełny profil

Za wyróznienia dziękuję...

Za wyróznienia dziękuję...
Natomiast komentarze BARDZO mile widziane!
PustaMiska - akcja charytatywna

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 26 maja 2011
I dopadło mnie w końcu i to szaleństwo. Cieszę się z tego strasznie. Wprawdzie projekt APOM był wykonywany przez dziewczyny w zeszłym roku, ja jednak jak zwykle miałam inne rzeczy do wykonania, nie miałam stosownych nici i dochodziło do tego jeszcze moje obawy, czy jak nie zgram kolorów, to nie rzucę tego w kąt. W końcu nie wytrzymałam projekt był zamknięty i nic nie pozostawało już tajemnicą. Kupiłam nici i tak powstał mój APOM. Jestem strasznie zadowolona z niego, oczywiście materiał miałam beznadziejny, ale nauczyłam się trochę ściegów, a kolorystycznie też nie jest źle. Oczywiście robiłam z Mai naszej polskiej nici do hardangera i muliny DMC. Może kolorów za bardzo nie widać na zdjęciu, bo jest tam seledyn i delikatna żółć, ale zapewniam, że jednak użyłam trzech baz kolorystycznych. Dziewczyny z Polskiego Needlepointa, strasznie dziękuję za fajną zabawę i jednocześnie naukę! 
Kiedyś chciałam nauczyć się robić na szydełku zabawki, ale stale miałam coś innego do zrobienia, a czas jakby się kurczył. Jednak nadeszła taka chwila (i potrzeba), wykonania czegoś innego niż serwetka. Takim bodźcem stała się moja koleżanka, zaprosiła mnie do siebie, a miała stosunkowo nowe mieszkanie i chciałam Jej podarować coś co będzie sprawowało opiekę nad Jej domem. I tak powstała Anielica, miałam pietra wykonując ją, po prostu nie wiedziałam czy wyjdzie i jakiej wielkości będzie. Wprawdzie wzięłam cienkie nici, ale strach pozostał. Jednak udało się, nic nie musiałam pruć, dopasowywać, Kupiłam tylko wstążeczkę i różyczki, wszystko pozszywałam i tak powstał bukiecik Anielicy. Prezent bardzo się podobał, co sprawiło mi straszną radość. Wiem, że spisuje się na swoim stanowisku stróża.
Misio- to drugi krok do tego by wypróbować swoje skromne możliwości. Grzebiąc w necie znalazłam stronę Bromby, na której uczyła jak takie maleństwa się wykonuje. Strasznie Ci dziękuję, że choć z opóźnieniem mogłam się nauczyć jak się wykonuje takie małe śliczności! Odtąd w domu zamieszkał Misio, który pilnuje koty pod moją nieobecność.
Mam to szczęście, że mieszkam z dwoma kocimi szczęściami. Chłopczykiem Ramzesem (zwanego Ramciem) i dziewczynką Cleopatrą (Cleo). Ramo jest starszy znalazłam go, jak wracałam z festiwalu w Łodzi na stacji benzynowej, biorąc nie wiedziałam jak wygląda i w jakim jest stanie, ale wiedziałam, że przychodząc do mnie powierzył mi swój los. Ramcio miał uszkodzony ogon i uszko i oczywiście tasiemca wielkości 50 cm, udało mi się wyprowadzić Go na prostą i dzięki temu mam teraz wielkiego 8 kg kota, który daje mi tyle szczęścia i ciepła. Jest trochę dzikawy, ale z każdym dniem staje się bardziej przytulasty, potrafi już na przywitanie czekać pod drzwiami i wywalać się dając do pogłaskania odrobinę brzuchola. Uczy się też od Cleo, obserwując jej zachowanie względem mnie, a czekanie pod drzwiami i wygłaskiwanie brzuchola to właśnie Jej zasługa. Cleoś jest też strasznie kochana, choć nauka niestety jest obu stronna i Cleo nie lubi za dużo czułości. Brak mi tego, bo poprzednie zwierzaki jakie miałam mogłam nosić, przytulać, położyć się obok nich i one nie uciekały. Przyzwyczaiłam się jednak do ich specyfiki, zwłaszcza, że są najbardziej zgranym duetem jaki dotąd miałam. Uwielbiam patrzeć się na ich zabawy, gonitwy, pozorowane ataki czy wymianę czułości, nie muszę włączać telewizji, to są najpiękniejsze sceny jakie dostaję na żywo! Oczywiście Cleo jak to kobitka, stara się zwykle wyczyścić do białości futro Ramcia, z czym Ramcio jako mężczyzna nie zgadza się, bo przecież „ nie jest, aż tak brudny, by brud miał mu zaszkodzić” i albo podgryza Małą, albo bierze futro w garść i odchodzi.
Cleo wszystko musi sprawdzić i dopilnować by grało jak w zegarku, więc chodzi za człowiekiem i sprawdza, czy aby dobrze wykonuje swoje obowiązki, ponieważ jest mała, trzeba strasznie uważać, by nie robić gwałtownych ruchów i nie podeptać plączącego się futra. Jestem strasznie szczęśliwa, iż dane mi jest opiekowanie się nimi, dają mi tyle ciepła i wnoszą tyle spokoju i radości w życie, że z ręką na sercu mogę mówić, że są moją prawdziwą ucieczką od codzienności i okrucieństw życia.

Obserwatorzy