POLSKI NEEDLEPOINT

O mnie

Moje zdjęcie
Ewik
Zakręcona robótkowo. Szczęśliwa posiadaczka dwóch cudownych futer.
Wyświetl mój pełny profil

Za wyróznienia dziękuję...

Za wyróznienia dziękuję...
Natomiast komentarze BARDZO mile widziane!
PustaMiska - akcja charytatywna

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 21 listopada 2011
W tym miesiącu tak jak i innym Kobitkom poszło sprawnie i bez żadnych komplikacji. Wprawdzie nitki z tyłu trochę mi przeszkadzały, ale poradziłam sobie. Motyw bardzo przyjemny i ładnie dopełnił całości. Pozostał  jeszcze grudzień i związana z nim ciekawość…
 
 
Poniżej  już wszystkie pola zapełnione
 
 
Gwiazdeczki, trochę musiałam nad nimi podumać, ale rozstawienie kolorów pasowało mi takie jak zrobiła Gemma (dzięki), więc postanowiłam je zrobić tak samo. Poniżej więc moje gwiazdki, jeszcze zastanawiam się czy w środku zrobię swoje inicjały, czy może, będzie inne przeznaczenie tego projektu i będą tam inicjały osoby, która zostanie tym jako prezentem na święta obdarowana.
 
 
Spieszę się, żeby nadrobić zaległości. Remont jednak zabiera mi w dalszym ciągu dużo czaszu, ale do rzeczy.. Powiem szczerze, bardzo się namęczyłam ze zrobieniem wiatraczka, nie wiem czym to było spowodowane, ale najprawdopodobniej wysiadła mi moje intuicja i skończyła się fantazja. Wiatraczek męczyłam trzy miesiące i tak właściwie o tym elemencie, powinnam pisać na samym końcu. Wiem, że nie jest do końca taki jak powinien być, ale jest to moja interpretacja i już go zmieniać nie będę.
Poniżej moja inwencja twórcza.
 
 
 
środa, 3 sierpnia 2011
Nowy miesiąc i nowe wyzwanie, tym razem zawzięłam się i udało się! Wszystko zrobiłam w czasie włącznie z wklejeniem zdjęć. Moja gwiazdka przypomina mi "model protonów i elektronów", ale podoba mi się jej zestawiene kolorystyczne.


Górę mamy więc już zapełnioną teraz czas na zapełnianie dołu, ale to nastąpi dopiero we wrześniu, więc na razie wracam do remontu.


poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Wprawdzie mamy już kolejny miesiąc, ale udało mi się lipcowy element wykonać w czasie. Niestety nie miałam jak wcześniej wstawić swoich wypocin. W końcu udało mi się, wstawiam swój "szprotkowy" miesiąc. Element podoba mi się, choć mniej niż poprzednie, po zrobieniu go jednak wszystko nabrało równowagi. Teraz pozostało mi tylko wykonać sierpniowy element. Pewnie znów będę miała dłuższą przerwę, bo mam remont, który ciągnie się już czwarty tydzień i oczywiście zaczęłam urlop, ale kto wie, może się wyrobię.
I jeszcze rzut okiem na całość:

poniedziałek, 6 czerwca 2011
Ponieważ, tak dobrze poszedł mi APOM, postanowiłam spróbować – tym razem idąc na całość – kolejnego projektu Flower of Italy. Postanowiłam nadgonić wszystkie dotąd wykonane elementy (kwiecień zrobiłam wg.Gemmy Gowar, bo Jej wijące gadziny strasznie przypadły mi do gustu) i teraz z niecierpliwością oczekuję lipca. Na razie jestem z efektu zadowolona mam nadzieje, że będzie tak dalej. Swój projekt wykonuję na kanwie jednonitkowej jaką dostałam w sklepie „Wojtek”, nici:
1.      DMC Perle #8 col. ecru
2.      Maja Perle #5 col. 335
3.      Nici polskich Ariadna ze starych zapasów #5 (niestety 8 w takim kolorze nie miałam, więc wszystko postanowiłam robić już 5)
4.      Maja Perle #5 col. 365
i odpowiednio do nich dobranych mulin DMC:
1.  na razie nie mam odpowiednika tych nici
2.  DMC 111
3.  DMC 69
4.  DMC  92, oraz złote metaliczne nici 5282 DMC.
Postanowiłam robić systematycznie tak jak się ukazują kolejne etapy, mam nadzieję, że się uda.


niedziela, 5 czerwca 2011
Kiedyś kupiłam polskie nici Ariadna 30x6 tex. Kupiłam z przeznaczeniem na wykonanie obrusu szydełkiem na owalny stół. Kiedy moja mama zobaczyła, że znów coś „dziubię” i jak się dowiedziała, że to będzie takie duże, stwierdziła, że gdzie ja to zamierzam prać, a na starość to już Ona sobie nie wyobraża żebym miała tyle pary w rękach na wygniatanie obrusa. Jak się tego tak nasłuchałam, to robótkę wyrzuciłam w kąt. Tylko co teraz zrobić z taka ilością nici… Wszystko odleżało w kącie odpowiednią ilość czasu, aż w grudniu nadszedł odpowiedni moment na drugie podejście. Sprułam to co już miałam i postanowiłam zrobić coś na drutach. Wprawę już miałam bo robiłam sobie bieżnik na ławę, który notabene spleśniał mi, bo koty harcowały po ławie i wylały wodę z fiołka, a kwiatek był naprawdę piękny i fantastycznie kwitł, więc wolałam poświęcić bieżnik, a cieszyć oczy jedynym kwitnącym okazem.
Znalazłam więc model dla mnie odpowiedni i zrobiłam obrusik z motywów łączonych szydełkiem w całość, na dole dorobiłam frędzle i mój stolik w nowym ubranku zaczął mi się nawet podobać. Nabrał takiego dostojnego starego wyglądu.
Z reszty (tej większej),  postanowiłam jednak zrobić obrus na drutach na swój owalny stół, nie wiem jak będzie z praniem, ale lepsze to rozwiązanie, aniżeli wyrzucenie nici. 

czwartek, 26 maja 2011
I dopadło mnie w końcu i to szaleństwo. Cieszę się z tego strasznie. Wprawdzie projekt APOM był wykonywany przez dziewczyny w zeszłym roku, ja jednak jak zwykle miałam inne rzeczy do wykonania, nie miałam stosownych nici i dochodziło do tego jeszcze moje obawy, czy jak nie zgram kolorów, to nie rzucę tego w kąt. W końcu nie wytrzymałam projekt był zamknięty i nic nie pozostawało już tajemnicą. Kupiłam nici i tak powstał mój APOM. Jestem strasznie zadowolona z niego, oczywiście materiał miałam beznadziejny, ale nauczyłam się trochę ściegów, a kolorystycznie też nie jest źle. Oczywiście robiłam z Mai naszej polskiej nici do hardangera i muliny DMC. Może kolorów za bardzo nie widać na zdjęciu, bo jest tam seledyn i delikatna żółć, ale zapewniam, że jednak użyłam trzech baz kolorystycznych. Dziewczyny z Polskiego Needlepointa, strasznie dziękuję za fajną zabawę i jednocześnie naukę! 
Kiedyś chciałam nauczyć się robić na szydełku zabawki, ale stale miałam coś innego do zrobienia, a czas jakby się kurczył. Jednak nadeszła taka chwila (i potrzeba), wykonania czegoś innego niż serwetka. Takim bodźcem stała się moja koleżanka, zaprosiła mnie do siebie, a miała stosunkowo nowe mieszkanie i chciałam Jej podarować coś co będzie sprawowało opiekę nad Jej domem. I tak powstała Anielica, miałam pietra wykonując ją, po prostu nie wiedziałam czy wyjdzie i jakiej wielkości będzie. Wprawdzie wzięłam cienkie nici, ale strach pozostał. Jednak udało się, nic nie musiałam pruć, dopasowywać, Kupiłam tylko wstążeczkę i różyczki, wszystko pozszywałam i tak powstał bukiecik Anielicy. Prezent bardzo się podobał, co sprawiło mi straszną radość. Wiem, że spisuje się na swoim stanowisku stróża.
Misio- to drugi krok do tego by wypróbować swoje skromne możliwości. Grzebiąc w necie znalazłam stronę Bromby, na której uczyła jak takie maleństwa się wykonuje. Strasznie Ci dziękuję, że choć z opóźnieniem mogłam się nauczyć jak się wykonuje takie małe śliczności! Odtąd w domu zamieszkał Misio, który pilnuje koty pod moją nieobecność.
Mam to szczęście, że mieszkam z dwoma kocimi szczęściami. Chłopczykiem Ramzesem (zwanego Ramciem) i dziewczynką Cleopatrą (Cleo). Ramo jest starszy znalazłam go, jak wracałam z festiwalu w Łodzi na stacji benzynowej, biorąc nie wiedziałam jak wygląda i w jakim jest stanie, ale wiedziałam, że przychodząc do mnie powierzył mi swój los. Ramcio miał uszkodzony ogon i uszko i oczywiście tasiemca wielkości 50 cm, udało mi się wyprowadzić Go na prostą i dzięki temu mam teraz wielkiego 8 kg kota, który daje mi tyle szczęścia i ciepła. Jest trochę dzikawy, ale z każdym dniem staje się bardziej przytulasty, potrafi już na przywitanie czekać pod drzwiami i wywalać się dając do pogłaskania odrobinę brzuchola. Uczy się też od Cleo, obserwując jej zachowanie względem mnie, a czekanie pod drzwiami i wygłaskiwanie brzuchola to właśnie Jej zasługa. Cleoś jest też strasznie kochana, choć nauka niestety jest obu stronna i Cleo nie lubi za dużo czułości. Brak mi tego, bo poprzednie zwierzaki jakie miałam mogłam nosić, przytulać, położyć się obok nich i one nie uciekały. Przyzwyczaiłam się jednak do ich specyfiki, zwłaszcza, że są najbardziej zgranym duetem jaki dotąd miałam. Uwielbiam patrzeć się na ich zabawy, gonitwy, pozorowane ataki czy wymianę czułości, nie muszę włączać telewizji, to są najpiękniejsze sceny jakie dostaję na żywo! Oczywiście Cleo jak to kobitka, stara się zwykle wyczyścić do białości futro Ramcia, z czym Ramcio jako mężczyzna nie zgadza się, bo przecież „ nie jest, aż tak brudny, by brud miał mu zaszkodzić” i albo podgryza Małą, albo bierze futro w garść i odchodzi.
Cleo wszystko musi sprawdzić i dopilnować by grało jak w zegarku, więc chodzi za człowiekiem i sprawdza, czy aby dobrze wykonuje swoje obowiązki, ponieważ jest mała, trzeba strasznie uważać, by nie robić gwałtownych ruchów i nie podeptać plączącego się futra. Jestem strasznie szczęśliwa, iż dane mi jest opiekowanie się nimi, dają mi tyle ciepła i wnoszą tyle spokoju i radości w życie, że z ręką na sercu mogę mówić, że są moją prawdziwą ucieczką od codzienności i okrucieństw życia.
sobota, 22 stycznia 2011
W końcu powstała moja druga chusta, korzystałam przy jej wykonaniu ze zdjęć Ady z forum Maranty (bardzo Ci dziękuję). Wzór oczywiście dostępny jest w internecie, ale ja chciałam aby miał więcej liści i miał kształt bardziej trójkąta niż rogalika, dlatego tak bardzo spodobał mi się sposób wykończenia chusty zaproponowany przez Adę. I w ten oto sposób powstała moja Haruni, było oczywiście przy niej trochę prucia i szła mi oporniej niż poprzednia, ale w końcu powstała. Przedstawiam szarą Haruni. 
                          
Poniżej pisałam już o bieżniku, który zrobiłam dla Cioci Teresy. Chcąc zrobić kolejne zdjęcia swoich prac trzeba było oczyścić kartę aparatu i tu niespodzianka znalazło się jego zdjęcie. Postanowiłam więc, umieścić je na blogu. Tak jak i inne bieżniki tak i ten powstał z nici lnianych z których bardzo lubię robić. 

Obserwatorzy